Nie zorientowałabym się, że go
zostawił gdyby nie zaczął dzwonić. Na początku pomyślałam, że
to telefon jakiegoś pacjenta, który leży ze mną na sali, ale
dzwonek był zbyt głośny. Wyciągnęłam rękę w kierunku
irytującego dźwięku. Chwilę mi zajęło, aż znalazłam telefon.
Osoba dzwoniąca była bardzo uparta i nie odpuszczała. Znałam za
dobrze układ jego telefonu bo mieliśmy takie same. Odebrałam.
-Halo
-Kto mówi?- zapytał chłopięcy głos
po drugiej stronie słuchawki
-NaNa, a Ty?
-Nie wyświetla się na komórce?
-Nie wiem.
-Jak to nie wiesz?- nim zdążyłam
odpowiedzieć do pokoju wszedł blondyn i zabrał mi delikatnie
telefon szepcząc mi do ucha, że on to załatwi. Nie kłóciłam się
z nim. Nie miałam na to ani siły, ani ochoty. Teraz musiałam się
zastanowić co dalej. Gdy Nam Joon skończył rozmawiać zagadnęłam
go.
-Joonie, która jest godzina?
-14:30, dlaczego pytasz?
-Czy jest może możliwość, że mój
lekarz jeszcze jest?
-Na pewno jest, a co chcesz, żebym po
niego poszedł?
-Jeśli możesz, a i kto dzwonił?
-Suga dzwonił od Jungkooka bo mu się
telefon rozładował.
-Aaaaa. To idź po lekarza i uciekaj na
te próby. Tylko nie dyskutuj ze mną tym razem, zrozumiano? Bo w
przeciwnym razie skopię Ci tyłek- zaśmiałam się.
-Zrozumiałem. Cieszę się, że humor
ci dopisuje.
-Nie dopisuje, ale z powodu kalectwa
nie mam zamiaru się załamywać. Jedno z czym sobie nie mogę
poradzić to jego śmierć.
-Tylko proszę Cię nie wpadnij w
depresję tak jak po śmierci babci- faktycznie po śmierci babci
wpadłam w depresję. Nie chciałam jeść, pić i siedziałam cały
czas zamknięta w pokoju. Rodzice chcieli mnie wysłać do jakiegoś
specjalisty, ale Nam Joon chciał najpierw spróbować ze mną
porozmawiać. Przyszedł do mnie z książką. Na początku nie
zwracałam na niego uwagi leżąc w łóżku. Wzbraniałam się przed
wszystkim. Gdy zaczął czytać to tak jakby do mojego pokoju
wparował młot pneumatyczny tak było głośno. Zakrywałam się na
głowę, ale to w jaki sposób czytał tą książkę przebił się
do mnie i zaczęłam ją komentować. Było zabawnie. Brat tak mnie
zagadał, że wyżaliłam mu się. Przychodził do mnie codziennie po
szkole, nawet załatwiał mi lekcje i odrabialiśmy je razem. Ja
jestem dobra z chemii, a Nam Joon z angielskiego więc pomagamy sobie
nawzajem. Ja najpierw muszę przeczytać dany temat aby zrobić
zadnie. Chemia w sumie nigdy nie była dla mnie trudna, ale teraz to
mi się już nie uda zrobić żadnego zadania. Przez to, że nie
widzę sama nie rozwiążę już zadań. Jedyne co mi zostaje to
tłumaczenie tego co już wiem i nauczenie się breila aby wiedzieć
więcej. Z rozmyśleń wyrwał mnie doktor, który wszedł do pokoju.
-Doktor Yang, prawda?
-Dokładnie. Słyszałem, że chcesz ze
mną porozmawiać
-Tak. Chciałabym się dowiedzieć, czy
prócz tego, że nie widzę mam jakieś jeszcze obrażenia
-Oprócz otarć i złamanej prawej ręki
to nic Ci więcej nie jest
-Czyli będę mogła pojutrze wyjść
na przepustkę?
-Ktoś będzie musiał iść z Tobą,
wiesz o tym?
-Tak
-A gdzie chcesz iść?
-Na debiut brata. Mam dwa bilety w
pierwszym rzędzie.
-No dobrze. To pójdziemy. Masz jeszcze
jakieś pytania?
-Tak. Kiedy mogę zacząć uczyć się
chodzić na nowo?