środa, 29 czerwca 2016

Rozdział 2

    Nie zorientowałabym się, że go zostawił gdyby nie zaczął dzwonić. Na początku pomyślałam, że to telefon jakiegoś pacjenta, który leży ze mną na sali, ale dzwonek był zbyt głośny. Wyciągnęłam rękę w kierunku irytującego dźwięku. Chwilę mi zajęło, aż znalazłam telefon. Osoba dzwoniąca była bardzo uparta i nie odpuszczała. Znałam za dobrze układ jego telefonu bo mieliśmy takie same. Odebrałam.
-Halo
-Kto mówi?- zapytał chłopięcy głos po drugiej stronie słuchawki
-NaNa, a Ty?
-Nie wyświetla się na komórce?
-Nie wiem.
-Jak to nie wiesz?- nim zdążyłam odpowiedzieć do pokoju wszedł blondyn i zabrał mi delikatnie telefon szepcząc mi do ucha, że on to załatwi. Nie kłóciłam się z nim. Nie miałam na to ani siły, ani ochoty. Teraz musiałam się zastanowić co dalej. Gdy Nam Joon skończył rozmawiać zagadnęłam go.
-Joonie, która jest godzina?
-14:30, dlaczego pytasz?
-Czy jest może możliwość, że mój lekarz jeszcze jest?
-Na pewno jest, a co chcesz, żebym po niego poszedł?
-Jeśli możesz, a i kto dzwonił?
-Suga dzwonił od Jungkooka bo mu się telefon rozładował.
-Aaaaa. To idź po lekarza i uciekaj na te próby. Tylko nie dyskutuj ze mną tym razem, zrozumiano? Bo w przeciwnym razie skopię Ci tyłek- zaśmiałam się.
-Zrozumiałem. Cieszę się, że humor ci dopisuje.
-Nie dopisuje, ale z powodu kalectwa nie mam zamiaru się załamywać. Jedno z czym sobie nie mogę poradzić to jego śmierć.
-Tylko proszę Cię nie wpadnij w depresję tak jak po śmierci babci- faktycznie po śmierci babci wpadłam w depresję. Nie chciałam jeść, pić i siedziałam cały czas zamknięta w pokoju. Rodzice chcieli mnie wysłać do jakiegoś specjalisty, ale Nam Joon chciał najpierw spróbować ze mną porozmawiać. Przyszedł do mnie z książką. Na początku nie zwracałam na niego uwagi leżąc w łóżku. Wzbraniałam się przed wszystkim. Gdy zaczął czytać to tak jakby do mojego pokoju wparował młot pneumatyczny tak było głośno. Zakrywałam się na głowę, ale to w jaki sposób czytał tą książkę przebił się do mnie i zaczęłam ją komentować. Było zabawnie. Brat tak mnie zagadał, że wyżaliłam mu się. Przychodził do mnie codziennie po szkole, nawet załatwiał mi lekcje i odrabialiśmy je razem. Ja jestem dobra z chemii, a Nam Joon z angielskiego więc pomagamy sobie nawzajem. Ja najpierw muszę przeczytać dany temat aby zrobić zadnie. Chemia w sumie nigdy nie była dla mnie trudna, ale teraz to mi się już nie uda zrobić żadnego zadania. Przez to, że nie widzę sama nie rozwiążę już zadań. Jedyne co mi zostaje to tłumaczenie tego co już wiem i nauczenie się breila aby wiedzieć więcej. Z rozmyśleń wyrwał mnie doktor, który wszedł do pokoju.
-Doktor Yang, prawda?
-Dokładnie. Słyszałem, że chcesz ze mną porozmawiać
-Tak. Chciałabym się dowiedzieć, czy prócz tego, że nie widzę mam jakieś jeszcze obrażenia
-Oprócz otarć i złamanej prawej ręki to nic Ci więcej nie jest
-Czyli będę mogła pojutrze wyjść na przepustkę?
-Ktoś będzie musiał iść z Tobą, wiesz o tym?
-Tak
-A gdzie chcesz iść?
-Na debiut brata. Mam dwa bilety w pierwszym rzędzie.
-No dobrze. To pójdziemy. Masz jeszcze jakieś pytania?

-Tak. Kiedy mogę zacząć uczyć się chodzić na nowo?

wtorek, 28 czerwca 2016

Rozdział 1

     Pik,pik, pik- usłyszałam pod uchem. To pikanie było denerwujące. Już chciałam ruszyć się myśląc, że to budzik budzi mnie do szkoły. Jakże się pomyliłam. Pomyliłam się także w innej kwestii. Myślałam, że mam cały czas zamknięte oczy, a okazało się, że jednak nie. Coś było ze mną nie tak i zaczęłam się tego bać. Od zawsze bałam się ciemności, a teraz mam tak, że niby co? Nie chcę. Ze strachu zaczęłam krzyczeć. Nagle poczułam czyjś dotyk. Długie palce jakie poczułam nie mogły należeć do nikogo innego jak do mojego brata Nam Joon'a.
     Nam Joon jest ode mnie trzy lata starszy i jest trainee w Big Hit Enterteimnet.
-Nam Joon, co się dzieje? Czemu nic nie widzę? Boję się- szlochałam
-Spokojnie siostrzyczko. Miałaś wypadek jak wracałaś z wycieczki. Wasz autokar wpadł w poślizg i uderzyliście w coś. Ty siedziałaś z przodu przy oknie...
-Co chcesz przez to powiedzieć? Co zresztą klasy? Z tego co pamiętam nie jechali wszyscy, tylko niektórzy, czy to prawda?
-Prawda. Ci co siedzieli od wyjścia mają w większości lekkie zadrapania, natomiast Ci co siedzieli przy oknie mieli mniej szczęścia.
-Ktoś zginął?- próbowałam zachować spokój
-Niestety tak
-Kiseob i kierowca. Wasz wychowawca jest w ciężkim stanie.
-Ki...Kiseob? Nie to nie może być prawda. Muszę się z nim zobaczyć. On na pewno żyje. Pomylili się- zaczęłam się wyrywać, ale brat mi nie pozwolił wstać twierdząc, że muszę leżeć. Ale jak mam spokojnie leżeć, skoro osoba, którą lubiłam zginęła w tym cholernym wypadku?
-Kim on był dla Ciebie?
-Kiseob był od niedawna w naszej szkole, ale poznaliśmy się na tym koncercie, na którym byłam pół roku temu. Wymieniliśmy się numerami i tak się zaczęło. Jakieś trzy miesiące temu przeniósł się do naszej szkoły i szczęście chciało, że zapisali go do mojej klasy. Wiesz, że ja zawsze siedzę sama bo lepiej mi się skupić na lekcjach, a on przyszedł i usiadł w mojej ławce. Na początku go nie poznałam więc naskoczyłam na niego. Dopiero gdy się do mnie zwrócił tak jak tamten chłopak na koncercie, go rozpoznałam. Cóż, wszyscy byli zdziwieni, że mu pozwoliłam ze sobą usiąść. Później zaczęliśmy wychodzić na spacery i w ogóle się spotykać i na koniec od dwóch tygodni byliśmy oficjalnie parą. A teraz Ty mi mówisz, że on nie żyje- rozpłakałam się na maxa. Po omacku szukałam jakieś chusteczki aby wydmuchać nos. Po chwili ktoś wszedł do pokoju. Podskoczyłam ze strachu. Obawiałam się, że tak teraz już tak będzie. Ciągle będzie mi towarzyszył strach, a ja będę kłębkiem nerwów.
     Teraz kiedy nasi rodzice wyjechali do pracy za granicę mieszkam sama i dogląda mnie brat gdy ma czas. Ale teraz nie wiem co zrobię. Przecież przeze mnie nie będzie rezygnował z marzeń. Na to nie pozwolę. Poczułam na sobie czyjeś dłonie.
-Kto tu jest?
-Witam. Jestem doktor Yang i prowadzę Cię. Wiesz co się stało? Pamiętasz coś?
-Nic nie pamiętam. Ostatnie to pamiętam jak rozmawiałam ze swoim chłopakiem w autobusie, a potem już nic. Panie doktorze dlaczego ja nie widzę?
-Nie widzisz bo szkło uszkodziło Twoje oczy
-Co ma pan na myśli?
-Gdy doszło do wypadku siedziałaś przy oknie?
-Podobno tak, ale nie pamiętam. Podobno ktoś zginął w tym wypadku. Może mi pan doktor coś na ten temat powiedzieć?
-Myślę, że to nie najlepszy pomysł teraz. Teraz potrzebujesz odpoczynku.- lekarz jeszcze mnie zbadał i poprosił mojego brata, jako że jest moim opiekunem. Po paru minutach blondyn wrócił do sali. Długo nie trwało jego siedzenie ze mną gdy zadzwonił telefon. Wiedziałam kto dzwoni. Gdy przychodził do mnie to też czasami do niego dzwoniono.
-Nie odbierzesz? To pewnie Suga dzwoni.
-Nic się nie stanie jak nie odbiorę raz.
-A kiedy macie debiut?- dopiero teraz mi się przypomniało, że niedługo mają debiutować.
-Za dwa dni.
-To powinieneś się przygotowywać, a nie siedzieć tu ze mną
-Przygotowania nie zając. Nie uciekną, a przy Tobie muszę być.
-Nic z tego. Uciekaj. Nic mi tu nie grozi.
-Ale...
-Nie ma Ale. Znikaj. Przyjdziesz jutro. Serio nic mi nie jest. Muszę tylko przezwyciężyć strach przed ciemnością i będzie dobrze.
-Na pewno?

-Na pewno. Znikaj. Pozdrów wszystkich i przeproś ich w moim imieniu.- Nam Joon jeszcze mnie przytulił i ucałował po czym wybiegł z sali i wszystko byłoby w porządku gdyby nie zapomniał swojego telefonu.

poniedziałek, 27 czerwca 2016

Witam

Hej jestem Natalia. Założyłam tego bloga aby dodawać swoje "wypociny" zwane opowiadaniami. Opowiadania najczęściej będę pisała o kpopie gdyż nim się najbardziej interesuję. Mam 26 lat, a kpopem interesuję się od jakiś 4 lat. Opowiadania i wiersze piszę odkąd byłam jeszcze w gimnazjum. Gdybyście mieli jakieś pytania to piszcie w komentarzach. Chętnie odpowiem na każde pytanie :)