Pik,pik, pik- usłyszałam pod uchem.
To pikanie było denerwujące. Już chciałam ruszyć się myśląc,
że to budzik budzi mnie do szkoły. Jakże się pomyliłam.
Pomyliłam się także w innej kwestii. Myślałam, że mam cały
czas zamknięte oczy, a okazało się, że jednak nie. Coś było ze
mną nie tak i zaczęłam się tego bać. Od zawsze bałam się
ciemności, a teraz mam tak, że niby co? Nie chcę. Ze strachu
zaczęłam krzyczeć. Nagle poczułam czyjś dotyk. Długie palce
jakie poczułam nie mogły należeć do nikogo innego jak do mojego
brata Nam Joon'a.
Nam Joon jest ode mnie trzy lata
starszy i jest trainee w Big Hit Enterteimnet.
-Nam Joon, co się dzieje? Czemu nic
nie widzę? Boję się- szlochałam
-Spokojnie siostrzyczko. Miałaś
wypadek jak wracałaś z wycieczki. Wasz autokar wpadł w poślizg i
uderzyliście w coś. Ty siedziałaś z przodu przy oknie...
-Co chcesz przez to powiedzieć? Co
zresztą klasy? Z tego co pamiętam nie jechali wszyscy, tylko
niektórzy, czy to prawda?
-Prawda. Ci co siedzieli od wyjścia
mają w większości lekkie zadrapania, natomiast Ci co siedzieli
przy oknie mieli mniej szczęścia.
-Ktoś zginął?- próbowałam zachować
spokój
-Niestety tak
-Kiseob i kierowca. Wasz wychowawca
jest w ciężkim stanie.
-Ki...Kiseob? Nie to nie może być
prawda. Muszę się z nim zobaczyć. On na pewno żyje. Pomylili się-
zaczęłam się wyrywać, ale brat mi nie pozwolił wstać twierdząc,
że muszę leżeć. Ale jak mam spokojnie leżeć, skoro osoba, którą
lubiłam zginęła w tym cholernym wypadku?
-Kim on był dla Ciebie?
-Kiseob był od niedawna w naszej
szkole, ale poznaliśmy się na tym koncercie, na którym byłam pół
roku temu. Wymieniliśmy się numerami i tak się zaczęło. Jakieś
trzy miesiące temu przeniósł się do naszej szkoły i szczęście
chciało, że zapisali go do mojej klasy. Wiesz, że ja zawsze siedzę
sama bo lepiej mi się skupić na lekcjach, a on przyszedł i usiadł
w mojej ławce. Na początku go nie poznałam więc naskoczyłam na
niego. Dopiero gdy się do mnie zwrócił tak jak tamten chłopak na
koncercie, go rozpoznałam. Cóż, wszyscy byli zdziwieni, że mu
pozwoliłam ze sobą usiąść. Później zaczęliśmy wychodzić na
spacery i w ogóle się spotykać i na koniec od dwóch tygodni
byliśmy oficjalnie parą. A teraz Ty mi mówisz, że on nie żyje-
rozpłakałam się na maxa. Po omacku szukałam jakieś chusteczki
aby wydmuchać nos. Po chwili ktoś wszedł do pokoju. Podskoczyłam
ze strachu. Obawiałam się, że tak teraz już tak będzie. Ciągle
będzie mi towarzyszył strach, a ja będę kłębkiem nerwów.
Teraz kiedy nasi rodzice wyjechali do
pracy za granicę mieszkam sama i dogląda mnie brat gdy ma czas. Ale
teraz nie wiem co zrobię. Przecież przeze mnie nie będzie
rezygnował z marzeń. Na to nie pozwolę. Poczułam na sobie czyjeś
dłonie.
-Kto tu jest?
-Witam. Jestem doktor Yang i prowadzę
Cię. Wiesz co się stało? Pamiętasz coś?
-Nic nie pamiętam. Ostatnie to
pamiętam jak rozmawiałam ze swoim chłopakiem w autobusie, a potem
już nic. Panie doktorze dlaczego ja nie widzę?
-Nie widzisz bo szkło uszkodziło
Twoje oczy
-Co ma pan na myśli?
-Gdy doszło do wypadku siedziałaś
przy oknie?
-Podobno tak, ale nie pamiętam.
Podobno ktoś zginął w tym wypadku. Może mi pan doktor coś na ten
temat powiedzieć?
-Myślę, że to nie najlepszy pomysł
teraz. Teraz potrzebujesz odpoczynku.- lekarz jeszcze mnie zbadał i
poprosił mojego brata, jako że jest moim opiekunem. Po paru
minutach blondyn wrócił do sali. Długo nie trwało jego siedzenie
ze mną gdy zadzwonił telefon. Wiedziałam kto dzwoni. Gdy
przychodził do mnie to też czasami do niego dzwoniono.
-Nie odbierzesz? To pewnie Suga dzwoni.
-Nic się nie stanie jak nie odbiorę
raz.
-A kiedy macie debiut?- dopiero teraz
mi się przypomniało, że niedługo mają debiutować.
-Za dwa dni.
-To powinieneś się przygotowywać, a
nie siedzieć tu ze mną
-Przygotowania nie zając. Nie uciekną,
a przy Tobie muszę być.
-Nic z tego. Uciekaj. Nic mi tu nie
grozi.
-Ale...
-Nie ma Ale. Znikaj. Przyjdziesz jutro.
Serio nic mi nie jest. Muszę tylko przezwyciężyć strach przed
ciemnością i będzie dobrze.
-Na pewno?
-Na pewno. Znikaj. Pozdrów wszystkich
i przeproś ich w moim imieniu.- Nam Joon jeszcze mnie przytulił i
ucałował po czym wybiegł z sali i wszystko byłoby w porządku
gdyby nie zapomniał swojego telefonu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz